Czy beda dofinansowania na zakup auta elektrycznego
Czy będą dofinansowania na zakup auta elektrycznego?
6 września, 2020
Kraje Unii Europejskiej rezygnuja z węgla
Kraje Unii Europejskiej rezygnują z węgla
8 września, 2020

Polscy fani motoryzacji długie lata czekali na powstanie rodzimej marki, której samochody z powodzeniem mogłyby konkurować z zachodnimi modelami. Obietnic było na tyle dużo, że przestano wierzyć, iż w najbliższym czasie którakolwiek z nich się spełni. Wygląda na to, że niesłusznie, a mile zaskoczyła nas polska marka Izera, prezentując prototypy pierwszego polskiego auta elektrycznego. Tak, prototypy, ponieważ pokazano dwa, nieznacznie różniące się modele, z których jeden okazał się SUV-em. 

Futurystyczny, wizualny przepych.

Logo umieszczone na samochodzie przywodzi na myśl kompas. Nieprzypadkowo, albowiem sama nazwa marki odwołuje się do gór izerskich. Można odnieść wrażenie, że na tym inspiracje się nie skończyły, ponieważ wygląd prototypu Izery, nawet w wersji kompaktowej, odrobinę kojarzy się z samochodami terenowymi. Wrażenie to potęgują czarne, lakierowane nadkola, które optycznie powiększają i tak już słusznej wielkości opony.

Nie da się ukryć, że rodzimy samochód elektryczny to dzieło momentami mocno inspirowane maszynami popularnych marek. Tesla? Nie tylko. Wodząc wzrokiem po potężnych karoseriach prototypów hatchbacka i niemal identycznego SUV-a, obserwator natrafi między innymi na światła przednie, których wygląd nieco kojarzy się z nowszymi modelami Range Rovera. Same reflektory są z resztą tym, co, rozświetlając przód samochodu, przyciąga największą uwagę i o ile nie zniknie z wersji oficjalnej, może pomóc Izerze wyróżnić się na rynku.

Futurystyczny wygląd znalazł swoją kontynuację w przestronnym wnętrzu auta. Długa deska rozdzielcza, wykończona plastikiem imitującym miedz i zamontowane w niej dwa ekrany o wysokiej rozdzielczości, sprawiają wrażenie dość wczesnego szkicu, który, chociaż w gruncie rzeczy prezentuje się nieźle, pozostawia lekki niedosyt. Tak, jakby brakowało czegoś, co zepnie wszystkie elementy w jedną, spójną całość. Należy jednak pamiętać, że to wciąż jedynie prototyp i trzymać kciuki, by projektantom udało się postawić przysłowiową kropkę nad „i”.
Jeśli chodzi o design, twórcy odrobili lekcje. Chociaż prezentacja odsłoniła ledwie wczesne wersje, których wygląd finalnie może okazać się nieco inny, polski samochód elektryczny robi niemałe wrażenie, a elegancka karoseria nie pozwala oderwać od siebie wzroku.
Na szczęście, skupiono się nie tylko na wyglądzie, ale i praktyczności, dzięki czemu we wnętrzu auta znajdziemy kilka ciekawych rozwiązań. Jednym z nich są zamontowane w zagłówkach przednich foteli, magnesy, na których, znajdujący się z tyłu pasażerowie, będą mogli zamontować tablety.

Ekosystem na kółkach.

Projekt samochodu bardzo często odwołuje się do natury i te inspiracje znalazły swoje odzwierciedlenie także w wykonanych z lnu wykończeniach foteli czy innych detalach, nawiązujących do ekologii. Nowa Izera na szczęście jest nie tylko ekologiczna, ale i ekonomiczna. Autorzy prototypu pozbyli się z bagażnika koła zapasowego, ponieważ jego ciężar mógłby zwiększać zużycie energii. W ten sposób samochód zyskał 357-litrowy bagażnik i dodatkowy, umieszczony tuż pod nim, schowek, o pojemności 100 litrów.

O osiągach Izery powiedziano niestety stosunkowo niewiele, jednak jej twórcy twierdzą, że będzie zdolna przyspieszyć do „setki” w osiem sekund. Jeśli wersja produkcyjna okaże się spełnieniem tych obietnic, będzie to wynik co najmniej zadowalający.

Polska odpowiedz na Teslę?

Należąca do Elona Muska, Tesla, niemalże zmonopolizowała elektromobilność i nikomu nie śni się nawet, by odebrać jej pozycję lidera rynku. Niemniej jednak, powodzenie polskiego projektu to sprawa wyjątkowo istotna, ponieważ dałoby nadzieję na wskrzeszenie dawno zapomnianych projektów reaktywacji klasycznych marek. Rysunki konceptualne nowego Poloneza czy Warszawy świat widział w końcu wiele lat temu i chociaż od dawna nikt nie wierzy w materializację tych pomysłów, polski „elektryk” jest w stanie tę wiarę przywrócić. Nawet jeśli ktoś nie jest zainteresowany rynkiem samochodów elektrycznych, choćby z tego względu, warto Izerze kibicować.